Skip to main content

Powrotna droga do domu - Wprowadzenie do modlitwy głębi, Basil Pennington OCSO. - Wszystko zaczyna się od wiary

Strona 4 z 5: Wszystko zaczyna się od wiary

Wszystko zaczyna się od wiary

W tej małej książeczce przysłuchiwaliśmy się Panu. Pan powiedział nam, że mieszka w naszym wnętrzu, że chce nas pokrzepić, że wszystkie rzeczy należą do nas, a my należymy do Niego. Możemy w to wszystko wierzyć. Wiemy, że to prawda, ponieważ Pan dał nam dar, którym jest wiara.

Wiara jest ofiarowaną nam przez Pana zdolnością, dzięki której wiemy, że coś jest prawdziwe, ponieważ On tak powiedział. To bardzo cenny dar, gdyż pozwala nam wiele poznać; w istocie zapoznaje nas ze wszystkim, co potrzebujemy znać. „Oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od mojego Ojca”.

Podobnie jak nasze mięśnie czy rozum, wiara jest darem, który rośnie poprzez jego używanie. Wiara zaczyna się od słuchania i rośnie poprzez słuchanie. Każdego dnia chcemy wzrastać w wierze. „Sprawiedliwy (oraz szczęśliwy) człowiek żyje wiarą”. Każdego dnia chcemy wsłuchiwać się w Słowo Boże i przyjmować je.

Oto bardzo prosta, tradycyjna metoda czynienia tego:


CZYTANIE DUCHOWE

Pismo Święte, rzeczywista obecność Słowa pośród nas, jest godne tego, aby przechowywać je na honorowym miejscu w naszym domu.

1. Z wielkim szacunkiem weź do ręki Pismo Św. i wezwij Ducha Św.

2. Przez pięć minut (lub dłużej, jeśli czujesz się pociągnięty do tego) słuchaj Pana, który przemawia do ciebie poprzez słowa tekstu. Następnie odpowiedz Mu.

3. Na końcu wybierz słowo lub werset (możliwe, że będzie ci to „dane”), aby je wziąć ze sobą, i podziękuj Panu za bycie z tobą i za rozmowę.


Miejscem, w którym najłatwiej możemy usłyszeć Pana, jest Pismo Święte.

Biblia powinna być uważana za jedną z naszych najcenniejszych własności. Nigdy nie powinna być rzucona gdzieś w kąt czy też ustawiona na półce razem z innymi książkami. Raczej powinna leżeć na specjalnym, honorowym miejscu w naszych domach czy biurach, jako rzeczywista obecność Pana pośród nas.

Każdego dnia pragniemy poświęcić trochę czasu na słuchanie Pana, przemawiającego do nas poprzez swoje natchnione Słowo.

Bierzemy Biblię z wielką czcią, świadomi obecności Boga. Całujemy ją i wzywamy Ducha Św., który natchnął autora i który żyje w nas. Wzywamy Go po to, aby w tym momencie Słowo ożyło w nas.

Następnie słuchamy przez ustalony czas. Jeśli Pan przemówi do nas w pierwszym słowie, powinniśmy odpowiedzieć. Jeśli nie, posuwamy się delikatnie do przodu, słuchając, gotowi do reakcji. Jeśli Pan z siłą przemówi do nas, po prostu trwamy w Jego Słowie i w Jego obecności.

Na końcu przewidzianego czasu dziękujemy Panu (czy nie jest to wspaniałe, że Pan mówi do nas zawsze, kiedy tylko zapragniemy!) i zabieramy ze sobą z tego spotkania jakąś myśl lub słowo, aby nosić je w sobie przez cały dzień.

Czasami Pan kieruje do nas jakieś słowo, daje je nam. Wtedy nie musimy sami brać żadnego słowa. Jego Słowo ożywa i ta żywotność ożywia nas.

Innym razem Pan wydaje się nieobecny. Czytamy jedno słowo za drugim, ale nic nie przemawia do nas. W takim przypadku na końcu czytania (słuchania) sami wybieramy słowo, aby je zabrać ze sobą. Często doświadczyłem, że było to dokładnie to słowo, które w tym dniu ktoś potrzebował usłyszeć ode mnie. Kiedy indziej wybrane słowo nagle ożywało – oto rzeczywiste spotkanie ze Zmartwychwstałym Panem! – w momentach, kiedy najmniej się tego spodziewałem.

Podczas ostatniej wieczerzy Jezus powiedział do swoich uczniów (i mówi to do każdego z nas): „Już was nie nazywam sługami, lecz przyjaciółmi, ponieważ oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca Mego” – wszystkie tajemnice Mojego serca.

Zostaliśmy stworzeni do głębokiej, intymnej przyjaźni z Panem. Nasze serca tęsknią za nią. Jak powiedział pewien wielki grzesznik, który stał się wielkim świętym: „Panie, stworzyłeś nasze serca dla siebie i niespokojne są one, dopóki nie spoczną w Tobie!”.

Nie jesteśmy całkiem zadowoleni jedynie ze słuchania słów Pana, niezależnie od tego, jak wspaniałe by one były. Pragniemy głębszego zjednoczenia, którego moglibyśmy jakoś doświadczyć. Podobnie jak w każdej prawdziwej przyjaźni: w miarę wzrastania potrzebuje ona przejścia ponad słowa, do czynienia czegoś wspólnie i dla siebie nawzajem. Sam Bóg często używał obrazu małżeńskiego objęcia, tego całkowitego bycia dla siebie wzajemnie. Potrzebujemy takiego czasu na modlitwie, kiedy słuchamy nie tylko naszymi uszami, oczami czy rozumem, ale bardziej sercem, całym naszym bytem.

Wiara jest bramą do intymności. A rośnie ona poprzez słuchanie.

Marnotrawny Ojciec